Relacja z obozu zimowego w Pisku

Relacja z obozu zimowego w Pisku

1024 576 Parafia Ewangelicko-Augsburska w Poznaniu

Już po raz trzeci w pierwszym tygodniu ferii zwartą grupą wybraliśmy się na obóz zimowy do Czech, by cieszyć się z uroków zimy i białego szaleństwa na stokach oraz korzystać z gościnności pani Jolanty w ośrodku Beskydská OÁZA.

Wyjazd zaczął się inaczej niż planowaliśmy. Jedna z rodzin musiała zrezygnować z uczestnictwa z powodu zapalenia oskrzeli córeczki, ponadto pogorszył się stan zdrowia Ani, naszej organizatorki, która zmuszona była iść do szpitala. Ostatecznie pojechało nas 31 osób, w tym 17 dzieci.

Obóz zainicjowała obiadokolacja w sobotę 28 stycznia. Niedzielę rozpoczęliśmy od nabożeństwa w uroczej drewnianej ekumenicznej kaplicy przy zameczku prezydenckim. Potem przyszedł wreszcie czas na pierwsze zabawy na śniegu i zjeżdżanie na nartach.

Poza kilkoma rodzinami stałych bywalców na obozie pojawiły się nowe twarze. By lepiej się poznać zorganizowaliśmy w niedzielę wieczorem kilka zabaw integracyjnych dla dzieci i dorosłych. Było przy tym dużo śmiechu.

W poniedziałek po południu odwiedził nas ksiądz dr hab. Marek Jerzy Uglorz i poprowadził ciekawy wykład dla wszystkich rodziców nt. wychowania dzieci w wierze. W tym czasie wujek Waldek zorganizował dzieciom kino z popcornem. Tego dnia przyjechał też w odwiedziny na kilka dni były poznański wikariusz, a obecnie proboszcz parafii w Ostródzie ks. Wojciech Płoszek z żoną.

We wtorek po kolejnym dniu jeżdżenia na nartach, sankach, czy nawet pierwszych lekcjach kilkorga dzieci na snowboardzie, czekała nas nowa super atrakcja – wieczorne ognisko z pieczeniem kiełbasek i rozgrzewającymi napojami. Aura była sprzyjająca, lekki mróz i padający wielkimi płatami śnieg. Ognisko trwało do późnych godzin nocnych, dorośli prowadzili długie rozmowy, a dzieci szczęśliwe i radosne budowały igloo.

W środę dopadł nas tzw. „syndrom dnia trzeciego” i większość postanowiła odpocząć od śniegu i szaleństwa na stoku. Dużą grupą ruszyliśmy szukać innych atrakcji. Zaczęliśmy od zwiedzania muzeum piwa Żywiec, gdzie poznaliśmy tajniki warzenia piwa, a także kilka ciekawostek z historii browaru. Potem ruszyliśmy do Wisły, by zapełnić puste żołądki lokalnymi przysmakami jak placki ze szpyrkami. Po obiedzie czekała nas, w tym głównie podekscytowane dzieci, główna atrakcja – wizyta w Parku Wodnym Tropikana w Hotelu Gołębiewskim.

Po tak pełnej wrażeń środzie z chęcią wszyscy wrócili do zjeżdżania na nartach i śniegowej zabawy.

Ostatniego dnia mieliśmy zaplanowaną wycieczkę do Rezydencji Prezydenta RP w Wiśle i zwiedzanie zameczku z przewodnikiem. Większość z nas jednak zrezygnowała z tej atrakcji na rzecz nart. Ciągle było nam mało śniegu i nawet pogorszenie pogody nas nie odstraszyło.

Tydzień minął nam bardzo szybko, wręcz za szybko. Z uśmiechem na twarzy i lekkim żalem, że to już koniec wracaliśmy do Poznania. I choć bardzo brakowało nam Ani, jej pogody ducha i wiecznego uśmiechu na twarzy oraz akompaniamentu gitary przed każdym posiłkiem, myślę, że mogę w imieniu wszystkich stwierdzić, że trzeci wyjazd do Pisku był udany. Pogoda dopisała, śniegu starczyło dla wszystkich, nikt się nie rozchorował i nie połamał kończyny, a nawet pojawiły się głosy, że przed kolejnym zimowym obozem za rok powinniśmy zorganizować wiosenny/letni obóz. Tym razem koniecznie z Anią!

  • 0